Jesteś tutaj

Obóz jubileuszowy - Tatry

2016
Wrzesień
14
środa
Data:
środa, Wrzesień 14, 2016 - 00:00 do niedziela, Wrzesień 18, 2016 - 00:00

Relacja

Są dwa na świecie miejsca, w których można godnie uczcić 45-lecie KG ORNAK: schronisko ORNAK i góra ORNAK. Tradycyjnie, jak co pięć lat spotkaliśmy się w piątek 16 września w gronie  członków naszego klubu na ORNAKU i odpoczęliśmy w ORNAKU.

W naszym obozie, zakwaterowanym w Ośrodku Wypoczynkowym „Kabel" (Al. Przewodników Tatrzańskich 1) uczestniczyły 24 osoby. Część z nas (Basia, Halinka, Andrzej i Jurek) postanowiła wydłużyć pobyt w Tatrach i wyruszyła z Gniezna już w sobotę, 10 września. Wyjechaliśmy o 10:00, po drodze wstąpiliśmy do „Karola” i na miejsce, czyli do Ośrodka „Kabel”, dojechaliśmy o godz. 18:00. Znaliśmy już to miejsce z poprzednich pobytów, więc nie było większych niespodzianek. Zakwaterowanie mieliśmy w 4-ro osobowych drewnianych domkach położonych w lesie nad strumykiem.

Plan na niedzielę był krótki: Polana Rusinowa z Palenicy Białczańskiej, a dalej zobaczymy. Komunikacja busem jak zwykle bezproblemowa, za to u celu jak zwykle tłoczno. Ktoś „pomyślał” i zaplanował remont parkingu z wyspami dla ruchu pieszego, co zmniejszyło pojemność parkingu o 40%. Parkowanie przeniosło się więc na drogę dojazdową. Od Łysej Polany, a nawet wcześniej, oba pobocza były zastawione.

Szczęśliwie po 20 metrach na zielonym szlaku pozostawiliśmy cały ten jazgot za plecami. Polana Rusinowa ukazała się niebawem, jak zwykle ze stadem dzwoniących owiec. Ponieważ Andrzej nigdy nie był na Wiktorówkach, nie można było tego tak zostawić. Niestety nie zapamiętaliśmy z poprzednich pobytów, że do kościoła schodzi się mocno w dół… Msza akurat się zakończyła, napiliśmy się herbaty, Andrzej zwiedził okolice i trzeba było podjąć decyzję: wracamy na Gęsią Szyję czy „zwiedzamy” Zazadnią? Nigdy nie byliśmy w Zazadniej, więc … Resztę dnia spędziliśmy w Zakopanem. Trzeba było się przywitać.

Plan na poniedziałek był ambitniejszy: wjazd na Kasprowy i przez Goryczkowe Czuby do Przełęczy pod Kopą Kondracką, a dalej zobaczymy. Pogoda jak dotąd wspaniała, pełnia lata. Po posiłku przygotowanym na Przełęczy pod Kopą Kondracką zeszliśmy do Hali Kondratowej. Tam po mile spędzonym czasie na rozmowach z przygodnie spotkanymi turystami zeszliśmy do Kuźnic.

Wtorek był wyjątkowy. Większością głosów (100%) wygrały nowo otwarte (w czerwcu tego roku) Termy Chochołowskie, najnowocześniejszy i największy w tym regionie kompleks basenowy z wodą termalną. Sam Chochołów to wieś z tradycją. Co roku na wiosnę gaździny z Chochołowa dokładnie szorują zewnętrzne ściany swoich domów. Tak pielęgnowane drewno zachowuje jasny kolor, ale chaty przyciągają wzrok nie tylko piękną barwą. Większość z nich zbudowano w starym podhalańskim stylu na przełomie XVIII i XIX w. Mimo wielu współczesnych przybudówek, wieś nadal zachowuje dawny urok.

Czas spędzony w basenach upływał na błogim lenistwie, temperatura letnia, woda cieplutka, mnóstwo leżaków, piwo z barku w basenie, czego więcej?

Resztę dnia spędziliśmy w „Kablu” przygotowując się na przyjęcie jutrzejszych gości, czyli autobusu z Gniezna. Andrzej przygrywał na gitarze, śpiewaliśmy nasze ulubione kawałki, pełen relaks.

W środę „Kabel” miał się zapełnić naszymi klubowiczami. Jurek i Andrzej zostali przekwaterowani do domku obok, gdzie czekali na Tadeusza i Karola. Łatwo się domyślić, że ich miejsce miały zająć Marysia i Wala. Tak też się stało. Ok. 9:30 na parking wjechał autobus wprowadzając nieco zamieszania, udało mu się jednak wyjechać. Zabrał grupę Marysi Kaźmierskiej do innego lokum. Czas szybko upływał, więc po szybkiej aklimatyzacji w domkach ruszyliśmy do busów przy rondzie i wkrótce znaleźliśmy się na Siwej Polanie. Akurat podjechała kolejka chochołowska, więc dość szybko wylądowaliśmy w Huciskach (pamiętamy czasy, gdy dotąd dojeżdżał autobus PKS!). Z Hucisk prostą drogą do schroniska, gdzie przy nadal pięknej pogodzie raczyliśmy się napojem chłodzącym. Wracając, część z nas poszła Drogą pod Reglami do wylotu Doliny Kościeliskiej, a pozostałe osoby wróciły pieszo do Siwej Polany, skąd uprzejmy kierowca rejsowego busa podwiózł je aż do ronda. Resztę czasu spędziliśmy w atrakcyjnym Barze Tatrzańskim przy rondzie, gdzie serwują naprawdę bardzo smaczne obiady. 

Prognozy pogodowe zaczęły budzić nasze obawy, czy sobotnie spotkanie na Ornaku dojdzie do skutku. Wszystkie prognozy przewidywały silne opady deszczu . Po telefonicznych uzgodnieniach wszystkich kierowników obozów, podjęta została decyzja o przesunięciu wejścia na Ornak z soboty na piątek.

W czwartek pogoda była jeszcze nieskazitelna, więc wybraliśmy się wszyscy do Hali Gąsienicowej. Część poszła przez Boczań, a część przez Dolinę Jaworzynki. Mniej więcej w tym samym czasie spotkaliśmy się w Murowańcu, gdzie przy nadal pięknej pogodzie uraczyliśmy się napojem chłodzącym. Później podzieliliśmy się na dwie grupy. Jedna wybrała się na trasę do Czarnego Stawu Gąsienicowego, druga na Kasprowy Wierch, a dalej przez Myślenickie Turnie do Kuźnic. Spotkaliśmy się później w naszym ulubionym Barze Tatrzańskim. Wieczór upłynął nam przy ognisku przygotowanym przez „Kabel”, gdzie śpiewaliśmy przy aktywnym akompaniamencie Andrzeja.

Piątek był kluczowym dniem całego obozu. We wczesnych godzinach rannych podjechał po nas autobus i podwiózł do Siwej Polany, skąd tak jak poprzednio pojechaliśmy kolejką do Hucisk. Nie oglądając się za siebie, uczestnicy dwóch obozów wyruszyli na Przełęcz Iwaniacką. W tym czasie uczestnicy obozu Mikołaja byli już na Ornaku. Urokliwe wejście na przełęcz zakończyło się półgodzinnym odpoczynkiem i gremialną sesją zdjęciową: tylko w ornakowskich koszulkach czerwonych, tylko w ornakowskich koszulkach czarnych, w koszulkach mieszanych i w koszulkach indywidualnych. Tradycyjnej wymiany koszulek nie było. Na przełęczy niespodzianka, czekała na nas Ania (córka Jasia Frankowskiego).

Wejście na Ornak, jak zwykle trochę uciążliwe ze względu na wysokie stopnie, odbyło się bez przeszkód. Na szczycie spotkaliśmy się z grupami Mikołaja i Józefa. Wspólnie zaśpiewaliśmy hymn klubu, wspominaliśmy przyjaciół klubowych, którzy odeszli na wieczną wędrówkę, zapaliliśmy znicz, wypiliśmy szampana, obfotografowaliśmy się ze wszystkich stron i zaczęliśmy schodzić – pogoda pomału dostosowywała się do prognoz, jednak nie padało.

W schronisku ORNAK, a w zasadzie na jego zewnątrz, nadal w pięknym słońcu, raczyliśmy się napojem chłodzącym i jako jedni z ostatnich opuściliśmy to urokliwe miejsce. Grupa Mikołaja miała to szczęście, że nie musiała schodzić, tę przyjemność pozostawili sobie na niedzielę. W Kirach czekał na nas autobus, który dowiózł nas oraz kilka osób z grupy Marysi Kaźmierskiej dokąd? Oczywiście do naszego ulubionego Baru Tatrzańskiego, który zarekomendowaliśmy Marysi i jej obozowiczom. Od razu utworzyła się długa kolejka, ale szybko została obsłużona.

Prognozy na sobotę były jednoznaczne: bee loć (jak mawiali starożytni górale). Rano było wprawdzie pochmurno, ale deszcz nie padał. Plan był na wszelki wypadek ostrożny: Drogą pod Reglami do Doliny Strążyskiej. W momencie gdy byliśmy już gotowi do wymarszu i zamykaliśmy domki, zaczęło kropić, co dość szybko przemieniło się w deszcz o charakterze ciągłym. Pogoda się ustabilizowała. 
Spotkaliśmy się na pogaduchy i śpiewy w jednym z domków. W końcu ubraliśmy kurtki i peleryny i poszliśmy na Krupówki, jak zwykle snując się z miejsca na miejsce. Ludzi na Krupówkach pełno, miejsc w knajpach brak. O ustalonej porze mieliśmy się spotkać w kawiarni Samanta na dolnych Krupówkach. Zadanie niby proste, ale jak tam zdobyć miejsce? Początkowo udało nam się zdobyć okrągły stolik z trzema krzesłami, a na koniec siedzieliśmy wszyscy razem przy ogromnym prostokątnym stole. Do „Kabla” wróciliśmy okrężną drogą, sprytnie omijając część Krupówek. Wieczór upłynął na pogaduchach.

Niedziela to smutny odwrót. Grupa autobusowa miała opuścić gościnny „Kabel” o 9:30. Grupa samochodowa (Basia, Halinka, Andrzej i Jurek) wyjechała ok. 8:00. Tego dnia nie padało, trasę powrotną zakończyliśmy w Chybach, zatrzymując się po drodze na chwilę w piekarni „Glanc” (kawałek za Witkowem) oraz w Gnieźnie, gdzie zostawiliśmy Halinkę i Andrzeja. Grupa autobusowa dotarła do Gniezna w późnych godzinach wieczornych.
 

Program

Zapraszamy na jeden z 4 obozów organizowanych z okazji 45-lecia naszego klubu.

Zakwaterowanie: Ośrodek Wypoczynkowy "Kabel", Zakopane Al.Przewodników Tatrzańskich 1, noclegi w domkach 4(5)-osobowych

Wyżywienie: we własnym zakresie

Dojazd: autokarem lub indywidualnie

Program obozu:

  1. 14 września (środa) - przyjazd do Zakopanego, zakwaterowanie, wycieczka Drogą pod Reglami do Doliny Strążyskiej

  2. 15 września (czwartek) -wycieczka na Kasprowy Wierch ( Kuźnice, Dol. Jaworzynki, Hala Gąsienicowa, Kasprowy Wierch, Myślenickie Turnie, Kuźnice)

  3. 16 wrześia (piątek) -  wycieczka na Gubałówkę, zejście do Kir

  4. 17 września (sobota) - wycieczka na ORNAK (Siwa Polana, Huciska, Przeł. Iwaniacka,ORNAK - godz. 13.00 - spotkanie K.G. ORNAK, Przeł. Iwaniacka, Hala Ornak, Dol. Kościeliska, Kiry)

  5. 18 września (niedziela) - powrót do domu

UWAGA: Zamieszczony program być może ulegnie zmianie. Bez zmian pozostanie planowane na 17 września jubileuszowe spotkanie z pozostałymi grupami członków Klubu na ORNAKU.