Jesteś tutaj

Korona Europy – Athos 2015

2015
Lipiec
07
wtorek
Data:
wtorek, Lipiec 7, 2015 - 00:00
Miejsce:
Athos, Grecja
Organizatorzy:

Udało się. Byliśmy w Republice Mnichów na Athos.  Zdobyliśmy Świętą Górę dla wyznawców prawosławia. Wejście na  górę Athos o wysokości 2033m n.p.m., którą postanowiłem dodać do szczytów zaliczanych do Korony Europy, dało nam ostro w kość. Zdobywaliśmy ją prosto od morza, czyli mieliśmy przeszło 2000 metrów przewyższenia.  Warto było się jednak pomęczyć (upał). Wraz z nami na wierzchołek podążali pielgrzymi z Rosji i Ukrainy. Dla nich (ortodoks) być tu, to tak jak dla muzułmanów odwiedzić Mekkę.  Sam pobyt w Autonomicznej Republice zarządzanej przez mnichów to niezapomniane wrażenie, które trudno opisać w kilku zdaniach.  Przygotowania do wyjazdu na Athos  rozpoczęliśmy w lutym, wtedy to wysłaliśmy do biura obsługi pielgrzymów prośbę, o wydanie zezwolenia na pobyt dla trzech osób. Wiza a dokładniej diamonitirion przyznawany jest stu osobom dziennie, przy czym dla innowierców, a wiec nieprawosławnych przeznaczonych jest tylko 10. Mieliśmy szczęście, po wysłaniu kserokopii paszportów i potwierdzeniu telefonicznym na dwa tygodnie przed przybyciem, w dniu 8 lipca po zapłaceniu 30 euro odebraliśmy w biurze mnichów w Ouranopolis  upragniony dokument (jest na zdjęciu). Przypomnę dla tych, którzy jeszcze nie wiedzą, że na Athos  od roku 1060 mogą przebywać tylko i wyłącznie mężczyźni !!!!.  Agion Oros, tak republika jest nazywana po grecku , zajmuje powierzchnię 360 km²   ( to około ¼ powiatu  gnieźnieńskiego), zamieszkuje ją około 2200 osób. W liczbie tej są również osoby świeckie, które pracują na rzecz mnichów. Władzę w republice sprawuje Święta Wspólnota czyli zgromadzenie wszystkich opatów klasztornych.  Na Athos znajduje się 20 monastyrów (klasztorów) oraz kilkanaście mniejszych wspólnot nazywanych skitami, są także pustelnicy, którzy żyją w całkowitym odosobnieniu.  My podczas trzydniowego pobytu, wizę dostaje się maksymalnie na cztery dni, odwiedziliśmy dwa monastyry i dwa różniące się zasadniczo skity. Na teren republiki, która znajduje się na długim  Półwyspie Chalcydyckim , można dostać się tylko drogą wodną. Przy wejściu na statek obowiązkowo trzeba pokazać diamonitirion i być odpowiednio ubranym. Jeden z naszych uczestników musiał szybko zamienić  krótkie spodenki na długie, w innym wypadku nie byłby wpuszczony na prom.  Statki wycieczkowe m.in. z kobietami na pokładzie ( nasze panie skorzystały z takiego ) nie mogą się zbliżać do lądu na odległość bliższą niż 500 metrów.  Po dotarciu do jednego z portów, każdy klasztor posiada własny, pielgrzymi,  tak nazywa się wszystkich przybywających na Athos, sami  decydują do jakiego klasztoru, skitu się udadzą.  Według reguły, która została spisana dawno, dawno temu  każdy pielgrzym po przekroczeniu bram klasztoru, na powitanie otrzymuje od mnicha (odpowiednika naszego  ojca furtiana )  przyniesiony na tacy kubek wody (czasami kawę), kieliszek  ouzo i słodkie lukami- rodzaj galaretki. Jest to orzeźwiające, szczególnie gdy doskwiera upał, taki jak my mieliśmy. Na półwyspie nie ma hoteli ani pensjonatów. Każdy pielgrzym ma prawo do darmowego noclegu w monastyrach. Przepisy zabraniają robić zdjęcia mnichom oraz wnętrzom klasztoru, a w szczególności głównej świątyni i refektarzowi  (większość zdjęć jest wykonana z ukrycia).   Nie wolno się też kąpać w morzu, oraz m.in. zakładać nogi na nogę, o czym się sam przekonałem gdy mnich zwrócił mi uwagą, że niewłaściwie siedzę.  Jak wygląda codzienne życie w klasztorze, o której się wstaje, jak długo trzeba się modlić , co się je,  do czego służy deska ( jest na zdjęciu) oraz  jak wygląda posiłek w refektarzu ,  to  już inna opowieść.   

Wyjazd nasz to nie tylko Republika Mnichów.  Zwiedzanie rozpoczęliśmy od Nowego Sadu           ( miejsce noclegowe w obydwie strony, bardo przyjemna kwatera, tania, warta polecenia). Na pierwszym zdjęciu widać most, który został zbombardowany przez wojska NATO w roku ……. 1999 tak, tak było to niedawno.  Na ostatnim,  ratusz w tymże samym mieście. Kolejnym cennym zabytkiem na trasie był bułgarski Rylski Monastyr – niezwykle cenny nie tylko ze względów architektonicznych ( wpisany na Światową Listę Dziedzictwa UNESCO  w roku 1983) ale również jako ważny ośrodek oporu przeciwko tureckiej okupacji i symbol odrodzenia narodowego. Każdy turysta przybywający do Bułgarii musi to obowiązkowo zobaczyć, podobnie jest z greckimi prawosławnymi klasztorami w Meteorach, które odwiedziliśmy pod koniec wyprawy.  Oczywiście bardzo ważnym punktem wyjazdu było zdobycie (udało się) dwóch  gór. Pierwsza to Vihren o wysokości 2914 metrów n.p.m. najwyższy szczyt pasma górskiego PIryn w Bułgarii, druga to Olimp,  góra zaledwie wyższa o trzy metry,  nosząca miano najwyższej w Grecji. Któż by nie chciał zasiąść na tronie Zeusa, chyba wszyscy. Nam się udało, czas na pozostałych członków Klubu, którzy jeszcze tego zaszczytu nie dostąpili.  Ornak był tam kilkakrotnie.   Ostatnie wejście zakończone sukcesem miało miejsce  w roku 2008, dokonał tego Adam R.  Inaczej się ma z Vihrenem. Klub był na nim ostatni raz 29 lat temu.  Przez cały czas wędrówek górskich towarzyszyła nam bardzo ładna pogoda, czasami pragnęliśmy ochłodzenia i deszczu. Deszczu nie doczekaliśmy się na całym wyjeździe,  podobnie było z kryzysem greckim, o którym nic nam nie wiadomo. Jednym  z ostatnich punktów podczas wyjazdu było zwiedzenie w Macedonii rzymskiego miasta z IV wieku Stobi.

Wyprawa, w której uczestniczyło sześć osób zakończyła się sukcesem, kolejny diament do Korony Europy został dołączony.

S.S